piątek, 9 lipca 2021

DŻEM JAGODOWY Z LAWENDĄ

 


Cudowne lato w pełni, cudowne aromaty krążą wokoło. Kwitnie też moja ukochana lawenda, której zapachem i aromatem napawam się bez końca.

 

Uwielbiam rozpieszczać się jej zapachem, paląc w kominku mieszankę wody z kilkoma kroplami olejku lawendowego. To mnie niesamowicie uspokaja.

 

W tym roku postanowiłam pójść o krok dalej i zaczarować ja w słoiczku.

 


Wracając z Warmii do domu, widziałam po drodze masę jagód, które były sprzedawane na trasie. Od razu zakiełkowała mi myśl, by połączyć je z aromatyczną lawendą na dłużej.

 

I tak oto powstał przepis na dżem jagodowy z lawendą.

 

Spieszę Wam zatem z przepisem, byście i Wy mogli zdążyć z jego przygotowanie.

 

Składniki:

3 kg jagód leśnych

2 płaskie łyżki suszonego kwiatu lawendy

300 g cukru

 

Wykonanie:

W garnku z grubym dnem gotujemy na małym ogniu jagody, lawendę oraz cukier ok. 30 minut. Na początek dodajcie połowę porcji lawendy i skosztujcie, czy taka ilość wystarczy. Jeśli nie dodajcie resztę. Z mieszanki wytworzy się też aromatyczny syrop, który przecedźcie i wlejcie na gorąco do buteleczek. Będzie idealny do lemoniady, bądź smakowej kawki.

 

Resztę przełóżcie do słoiczków i jeśli zakrętki zostaną zassane, to nie potrzebujecie już pasteryzacji. Jeśli nie, to zapasteryzujcie  dla bezpieczeństwa dżem.

 

Z tej porcji wyszło mi 4 słoiczki po 320 ml oraz ok. 1 litr syropu.

 


Smacznego!

 



 

 

 

 

wtorek, 9 marca 2021

Annabelle Minerals - kosmetyki, które zmieniają życie

 

Mój makijaż osiągnął naprawdę wyższy level!

 

Nie będę Wam tu pisała, że jestem mistrzynią makijażu, bo od lat używam dokładnie tych samych wytestowanych kosmetyków i właściwie zmieniam tylko nowe szminki. Jak mam testować coś nowego to jestem zniechęcona, bo nie lubię wydawać pieniędzy w błoto. A jak coś już u mnie się sprawdza, to po co kombinować?!

 

Jednak pewnie kosmetyki chodziły za mną od naprawdę dłuższego czasu, zwłaszcza, że tak bardzo zachwalała je jedna z moich ulubionych osób na insta Martusia ( @mojedocevitablog). Mowa tu o firmie Annabelle Minerals.

 


Cały czas zastanawiała mnie ich formuła i to, że wszystko jest w formie sypkiej, nawet podkład!

Mój jest w formie płynnej i używam go od lat, wiec w głowie mi się nie mieściło, że można inaczej!

 

Ale jak to mówią, jak nie sprawdzisz to się nie przekonasz, wiec ryzyko zostało podjęte. Zamówiłam podkład dobierając go mniej więcej pod odcień mojego starego, do tego 2 róże, rozświetlasz oraz cień do powiek.

 


Testowałam ten zgrany zestaw pierwszy raz na spokojnie w zaciszu domowym za pomocą moich pędzelków. Pierwsze wrażenie nie powiem, żeby mnie jakoś zachwyciło. Ale po jakimś czasie bardzo nieśmiało zagadnęłam w moje lusterko i nie mogłam uwierzyć! Naprawdę szok! Całość jakby się wtopiła w skórę twarzy i tak pięknej naprawdę jeszcze nie miałam. To istna magia! Wszystko wyglądało wręcz fenomenalnie!

 

Następne próby zabawy z kosmetykami Annabelle Minerals były takie same. Po odczekaniu kilku minut wszystko na twarzy zaczęło się przenikać i pięknie ze sobą mieszać, nie tworząc przy tym w ogóle, tak niepożądanego efektu maski.

 

Na dzień dzisiejszy jestem ogromnie zachwycona tymi cudeńkami, bo inaczej je nazwać nie mogę!

 

Cieszę się, że odnalazłam tak dobre polskie kosmetyki i mogę przez to wspierać naszą gospodarkę. Ich składy są mega krótkie, formuła fantastyczna, paleta odcieni bardzo duża, wiec każdy znajdzie cos dla siebie.


Fantastyczne są też same opakowania i ich forma zamykania. Nic się nie wysypie podczas podroży.

 


Wszystkie produkty nakładam moimi pędzelkami, więc zrobię Wam krótki przegląd, co konkretnie wybrałam ja i jaki pędzelek do czego wykorzystuję.

 

 

  • PODKŁAD

 


Wybrałam ten mocno kryjący „GOLDEN FAIR”, który nakładam pędzelkiem tzw. Flat top. Odcień przepięknie ociepla moja cerę, która po jego użyciu staje się przepiękna.

Jeśli miałabym wybrać, który z posiadanych przeze mnie kosmetyków zrobił na mnie  największe wrażenie, to byłby właśnie on! Podobno jest on także najczęściej kupowanym podkładem z całego asortymentu. Nie ma co się dziwić!

 

 

  • ROZŚWIETLACZ

 

 


Tutaj zdecydowałam się na odcień „DIAMOND GLOW”, który posiada w składzie naturalne minerały, oleje oraz Wit. E. Na twarzy tworzy przepięknie efekt tafli. Nakładam go lekko zaokrąglonym pędzlem.

 

 

  • RÓŻ

 


Nie mogąc się zdecydować, wybór padł na dwa odcienie – „ROSE” oraz „LILY GLOW”. Wspaniale można nimi budować nasycenie na naszych kościach policzkowych. Obydwa bardzo przypadły mi do gustu. Nakładam je moim puchatym, grubym pędzelkiem.

 

 

  • CIEŃ DO POWIEK

 


W związku z tym, że z makijażem nie szaleję, raczej wolę takie odcienie, które na powiece wyglądają bardzo naturalnie, czyli taki „make up no make up”. Wybrałam zatem cień „VANILLA”, który jest właśnie w jasnym waniliowym odcieniu z lekkimi nutami bieli oraz żółci. Nakładam go moim małym pędzelkiem do cieni i trzyma się na powiece fantastycznie.

 

 

Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem ich kosmetyków i co można nimi stworzyć na twarzy, Jak idealnie spisuje się ich sypka formuła. Nakładając je wiem, że nie obciążam mojej skóry, bo nie znajdę w nich nic co mogłoby nie współgrać z jej naturą.

 

A czy Wy słyszeliście o tych kosmetykach? Mieliście możliwość ich używania?

 


Do następnego!