Mój makijaż osiągnął
naprawdę wyższy level!
Nie będę Wam tu
pisała, że jestem mistrzynią makijażu, bo od lat używam dokładnie tych samych
wytestowanych kosmetyków i właściwie zmieniam tylko nowe szminki. Jak mam
testować coś nowego to jestem zniechęcona, bo nie lubię wydawać pieniędzy w błoto.
A jak coś już u mnie się sprawdza, to po co kombinować?!
Jednak pewnie kosmetyki
chodziły za mną od naprawdę dłuższego czasu, zwłaszcza, że tak bardzo
zachwalała je jedna z moich ulubionych osób na insta Martusia ( @mojedocevitablog).
Mowa tu o firmie Annabelle Minerals.
Cały czas
zastanawiała mnie ich formuła i to, że wszystko jest w formie sypkiej, nawet
podkład!
Mój jest w formie
płynnej i używam go od lat, wiec w głowie mi się nie mieściło, że można inaczej!
Ale jak to mówią,
jak nie sprawdzisz to się nie przekonasz, wiec ryzyko zostało podjęte. Zamówiłam
podkład dobierając go mniej więcej pod odcień mojego starego, do tego 2 róże, rozświetlasz
oraz cień do powiek.
Testowałam ten
zgrany zestaw pierwszy raz na spokojnie w zaciszu domowym za pomocą moich pędzelków.
Pierwsze wrażenie nie powiem, żeby mnie jakoś zachwyciło. Ale po jakimś czasie
bardzo nieśmiało zagadnęłam w moje lusterko i nie mogłam uwierzyć! Naprawdę
szok! Całość jakby się wtopiła w skórę twarzy i tak pięknej naprawdę jeszcze
nie miałam. To istna magia! Wszystko wyglądało wręcz fenomenalnie!
Następne próby
zabawy z kosmetykami Annabelle Minerals były takie same. Po odczekaniu
kilku minut wszystko na twarzy zaczęło się przenikać i pięknie ze sobą
mieszać, nie tworząc przy tym w ogóle, tak niepożądanego efektu maski.
Na dzień dzisiejszy
jestem ogromnie zachwycona tymi cudeńkami, bo inaczej je nazwać nie mogę!
Cieszę się, że odnalazłam
tak dobre polskie kosmetyki i mogę przez to wspierać naszą gospodarkę. Ich
składy są mega krótkie, formuła fantastyczna, paleta odcieni bardzo duża, wiec każdy
znajdzie cos dla siebie.
Fantastyczne są też same opakowania i ich forma zamykania. Nic się nie wysypie podczas podroży.
Wszystkie
produkty nakładam moimi pędzelkami, więc zrobię Wam krótki przegląd, co konkretnie
wybrałam ja i jaki pędzelek do czego wykorzystuję.
Wybrałam ten mocno
kryjący „GOLDEN FAIR”, który nakładam pędzelkiem tzw. Flat top. Odcień przepięknie
ociepla moja cerę, która po jego użyciu staje się przepiękna.
Jeśli miałabym wybrać,
który z posiadanych przeze mnie kosmetyków zrobił na mnie największe wrażenie, to byłby właśnie on!
Podobno jest on także najczęściej kupowanym podkładem z całego asortymentu. Nie
ma co się dziwić!
Tutaj
zdecydowałam się na odcień „DIAMOND GLOW”, który posiada w składzie naturalne minerały,
oleje oraz Wit. E. Na twarzy tworzy przepięknie efekt tafli. Nakładam go lekko zaokrąglonym
pędzlem.
Nie mogąc się zdecydować,
wybór padł na dwa odcienie – „ROSE” oraz „LILY GLOW”. Wspaniale można nimi
budować nasycenie na naszych kościach policzkowych. Obydwa bardzo przypadły mi
do gustu. Nakładam je moim puchatym, grubym pędzelkiem.
W związku z tym,
że z makijażem nie szaleję, raczej wolę takie odcienie, które na powiece wyglądają
bardzo naturalnie, czyli taki „make up no make up”. Wybrałam zatem cień „VANILLA”,
który jest właśnie w jasnym waniliowym odcieniu z lekkimi nutami bieli oraz żółci.
Nakładam go moim małym pędzelkiem do cieni i trzyma się na powiece fantastycznie.
Jestem naprawdę
pod ogromnym wrażeniem ich kosmetyków i co można nimi stworzyć na twarzy, Jak
idealnie spisuje się ich sypka formuła. Nakładając je wiem, że nie obciążam mojej
skóry, bo nie znajdę w nich nic co mogłoby nie współgrać z jej naturą.
A czy Wy słyszeliście
o tych kosmetykach? Mieliście możliwość ich używania?
Do następnego!