niedziela, 5 lipca 2015

cudowny wakacyjny dzień w mieście

Witajcie!

oj długo tu nie zaglądałam... czy ktoś jeszcze mnie odwiedza?

Ja inne blogi odwiedzam codziennie, taki mam już rytułał, ale samej mi się zebrać do napisania nowego posta było ciężko.

Dziś jednak mój dzień była tak udany, ze postanowiłam się o tym z Wami podzielić :)

Do moich wakacji jeszcze masa czasu, wiec postanowiliśmy z mężem, że będziemy sobie umilać weekendy, aby jakoś wytrwać do naszego wrześniowego wypoczynku.

Mam chore gardło, ale to nie przeszkodziło nam w tym aby ten dzień zaliczyć do udanych.

Na obiad pojechaliśmy pierwszy raz do włoskiej restauracji BOSCAIOLA na ul. Szewskiej siostrzanej restauracji Tratorii Mamma Mia z ul. Karmelickiej, mojej ukochanej. 
Upał lał się z nieba, a w środku było bardzo przyjemnie. Przypadł nam stolik przy samym oknie, co sprawiło ze siedziało nam się bardzo przyjemnie, mogliśmy podziwiać uroki ulicy.
Od razu zamówiliśmy zimną lemoniadę.


Wystrój samej restauracji boski, bardzo w moich klimatach! Dużo drewna, kamienia, swojsko i bardzo przytulnie!
Przepiękne łazienka z wazonem świeżych kwiatów (niestety nie udało mi się zrobić zdjęcia).
Byłam zachwycona wnętrzami. Uwielbiam takie nastrojowe i charakterne wnętrza!


 źródło: www.http://boscaiola.eu



Na lunch zamówiliśmy zupę czosnkową, tagiatelle al salmone oraz pizze parme. I jak oceniem te dania?
Ogromna przyjemność dla podniebienia! Naprawdę polecam!
Pół pizzy zabrałam do domu na jutro ;)



Siedziało nam się bardzo przyjemnie, pełen relax.

Obsługa też była genialna, naprawdę nie mam się do czego przyczepić.

Do domu dostaliśmy tez mały gift - torebeczkę z włoskimi ciasteczkami! Super!

Wrócimy tam na pewno. Jestem zauroczona.

Nasze podniebienie krzyczaly - jeszcze, jeszcze, wiec nie pozostało nic innego jak wybrać się na dobrą kawę i małe co nieco.
Dużo słyszałam o kawiarni w zaułku św. Tomasza - Camelot i postanowiliśmy się tam udać.

Jednak po drodze wstąpiliśmy jeszcze całkiej przypadkiem do muzeum bursztynu na ul. św. Jana. To kolejne świetne miejsce, wstęp wolny, zero tłumów. Pani oprowadziła nas po muzeum i opowiedziała naprawdę dużo interesujących rzeczy. Mogliśmy podziwiać prześliczne okazy.




Później już prosto do Camelota. 





A tam kolejne pyszności - tarty, frappe i cudowny relax.











Na pierwszym piętrze kawiarni jest świetny sklep wnętrzarski - LULULIVING (http://www.lululiving.pl)





Prowadzą do niego prześliczne ażurowe schody! Mieć takie to marzenie, sami zobaczcie...



A co w samym sklepie? Masa inspiracji i cudnych rzeczy. Podziwiałam, podziwiałam i podziwiałam...

Jak będziecie w okolicy, to odwiedźcie koniecznie, choćby by nacieszyć oko ;)



Pozdrawiam Was serdecznie!!!










2 komentarze :